niedziela, 26 lutego 2012

Odcinek 10


W poprzednim odcinku: Lusesita jest podejrzana o morderstwo Manuela.....

Lusesita szła przez ciemny las. Wokół huczało od dziwnych szmerów. Lusesita była przerażona. W tej właśnie chwili marzyła o silnym ramieniu jakiegoś amigo. Szła wciąż coraz bardziej przestraszona.
"Ale tu strasznie!!!"- pomyślała Lusesita, zatrzymując się niepewnie co chwile.
Nagle usłyszała jakiś dziwny szmer za sobą. Jakby ktoś szedł za nią, śledził ją. Odwróciła się ale nie było tam nikogo, tylko ciemny las:
-Kto tam? -krzyknęła Lusesita. Jej serce biło coraz mocniej. Nogi zaczęły się kołysać jakby poruszane przez wiatr. Ale nikt nie odpowiedział. Lusesita bała się coraz bardziej. Ale dzielnie postanowiła iść dalej. Nagle znowu usłyszała cichy szelest. "Och! A może to jakiś zboczeniec idzie za mną!" -pomyślała Lusesita- "Kurcze.. to nic.. mam beret jak go nim capnę w łeb to se popamięta zboczeniec jeden Lusesitę Marie Huanite Rodriges dela Rejes... nie dam się tak łatwo.. glosowałam za Samoobroną więc wiem jak się bronić!". Lusesita zaczęła kroczyć już pewniej przez ciemną bukowinę. Szła i szła. A szelest stawał się coraz bardziej szelestny i słyszalny.
Nagle, niespodziewanie, z zaskoczenia ktoś chwycił ją za ramię. Lusesita odwróciła się i zamaszyście walnęła napastnika beretem, który nie spodziewając się takiego ataku, upadł na ziemię. Lusesita przyglądnęła się leżącemu aby zobaczyć kim jest ten zboczeniec. Patrzyła, lukała i własnym oczom nie mogła uwierzyć:
-Antonio! To ty jesteś tym zboczeńcem?! Co chciałeś mi zrobić?! -krzyknęła Lusesita.
-Lusesito! Nic Ci nie chciałem zrobić!- bronił się Antonio podnosząc się z ziemi.
-Nic....aha...no szkoda.....znaczy....co Ty tu robisz Antonio?!
-Chciałem Cię ostrzec! Bo wiesz w miasteczku jest afera! Wszyscy podejrzewają Cię o zabójstwo Manuela i że to Ty jesteś tą słynną kradziejką gum truskawkowych i morderczynią zwaną przez wszystkich "Zbuntowaną Żyletą". Niejaki detektyw Cher Lock-Hole zebrał jakieś ślady przeciwko Tobie....i Lusesito...nie możesz wrócić do domu...oni tam na ciebie czekają....
-Ależ Antonio, czego ja mam się bać - jestem przecież niewinna!
-Tak Lusesito, ale oni tego nie wiedzą! Musimy uciekać...razem.. Lusesito...razem....
-Wiem co zrobimy Antonio, aby udowodnić, że jestem niewinna....musimy pójść do Don Rydzykasa....on nam pomoże...a ty Antonio pomożesz mi? - powiedziała Lusesita rumieniąc się.
-Tak, Lusesito...dla ciebie wszystko! Lusesito bo....yyy...znaczy...bo...ja Cię kocham...-odrzekł Antonio.
cdn.

czwartek, 23 lutego 2012

Odcinek 9

W poprzednim odcinku: Lusesita spotkała brata bliźniaka Manuela...

Przenieśmy się tymczasem do centrum miasteczka, gdzie mimo iż od śmierci Manuela minęło już sporo czasu, wciąż huczało od plotek. Wszyscy w Saint Pueblo zastanawiali się, dlaczego tak poczciwy amigo jak Manuel musiał zginąć (a tak serio to wcześniejsze zabójstwa były powszechnie znane i każdy wiedział kto kiedy i gdzie będzie zamordowany - teraz lista ta niespodziewanie została zachwiana!!!).
Sprawą tą zaczęły interesować się super tajne, specjalne jednostki służb śledczych: detektyw Cher Lock-Hole oraz jego zausznik What Son. Rozpoczęli oni drobiazgowe śledztwo, z którego odkryli, że: morderca lubił gumy truskawkowe do żucia, często bywał u kosmetyczki i wiedział gdzie raki zimują. Co najdziwniejsze na samej broni, z której strzelano znaleziono mnóstwo odcisków samego....Manuela. Cała ta zbrodnia owiana była jedną wielką tajemnicą! Wszyscy żyli w strachu, chcieli w końcu znaleźć zabójcę.
Przesłuchano tysiące świadków a na podstawie ich zeznań wystosowano następujący list gończy:

"Poszukiwany - 1,89 cm wzrostu, krępej budowy, z mocnym zarostem, ubrany najprawdopodobniej w skórzane czarne spodnie oraz cieniutką bluzeczkę na ramiączkach z napisem "Who's the fuck Manuel?"-ktokolwiek widział, ktokolwiek wie jest proszony o kontakt z super tajnymi służbami, na ich super tajny numer telefonu!"

Teraz już nikt nie miał wątpliwości kogo poszukuje policja! Rysopis jak nic pasował tylko do jednej osoby zamieszkującej Saint Pueblo, a tą osobą była właśnie......Lusesita!!!
Dodatkowo detektyw Cher Lock-Hole udał się na super tajną misję - przebrany za super tajnego królika wielkanocnego pod pretekstem odszukania super tajnych jajek wielkanocnych - przeszukał dom Lusesity, gdzie znalazł zawinięte w różowy beret naboje z broni, z której zabito Manuela!  Sprawa była przesądzona...
Tymczasem nad jeziorem niczego nieświadoma Lusesita wpatrywała się w oczy dopiero co poznanego Antonia. On równie namiętnie patrzył na nią. Dawno nie widział już tak fajnej laski jak ona.
-Lusesito...-wyszeptał Antonio, a jego wzrok przepełniony był dziką euforią. Lusesita chciała odpowiedzieć coś fajnego, ale tyle uczuć kłębiło się w jej głowie teraz, że sama nie wiedziała co ma powiedzieć. Czuła się szczęśliwa, że odzyskała swojego amigo, lecz z drugiej strony był to dla niej wielki szok! Postanowiła samotnie udać się do swojego domu, aby ustosunkować się do całej zaistniałej sytuacji.
-Muszę już lecieć do domu...yyy...bo...yy...zostawiłam burito na gazie...sam wiesz jak jest yyy...- powiedziała pospiesznie, i nie czekając na odpowiedź Antonia pobiegła w stronę swojej hacjendy.
-Ale Lusesito...! - krzyknął Antonio, lecz ona nie usłyszała tych słów. Biegła do swojej hacjendy, nieświadoma tego, że policja już szykuje tam na nią zasadzkę....
cdn.

sobota, 18 lutego 2012

Odcinek 8


W poprzednim odcinku: Manuel został zamordowany, ale chyba jednak żyje...

-Manuelu?! Ty żyjesz!!! Ale...jak to?! -powtórzyła Lusesita.
Młodzieniec, który wyglądał dosłownie jak Manuel, patrzył na Lusesitę zdziwionym wzrokiem. Ona patrzyła na niego tak samo. Tak więc patrzyli sobie oboje. Serce Lusesity biło coraz mocniej. Zaczęło się w nim odradzać to samo uczucie, które już tak zaczynało blednąć po śmierci Manuela.
-Przepraszam...czy my się znamy? Chyba mnie z kimś mylisz...-powiedział młodzieniec wpatrując się w Lusesitę gorącym wzrokiem.
-Manuelu...jak to nie poznajesz mnie? To ja Lusesita, bracie...
-Ale ja nie nazywam się Manuel...jestem Antonio - powiedział młodzieniec patrząc na Lusesitę coraz bardziej płomiennym, ognistym wzrokiem. Lusesita upajała się widokiem Antonia -"Manuela". Opowiedziała młodzieńcowi całą historie, aż do momentu tragicznego zabójstwa. "To musi być Manuel, albo stracił pamięć, albo po prostu mnie zlewa" -pomyślała Lusesita. "Jaka fajna foczka" -pomyślał Antonio. Popatrzył prosto w jej oczy i powiedział:
-Już wiem dlaczego mnie pomyliłaś z nim...widzisz Lusesito...jestem zaginionym bratem bliźniakiem Manuela....
-Jak to?! Ale...-nie dowierzała Lusesita, tak naprawdę nie chciała w to wierzyć, bo ponownie odzyskała swojego amiga, a jeżeli jest to brat Manuela, to jest to także jej brat...
-Manuel i ja byliśmy bardzo zżyci jako dzieci, ale pewnego dnia zostałem porwany...i wywieziony daleko stąd...a dziś powróciłem aby odszukać moja prawdziwą rodzinę...-powiedział Antonio.
-Ale w takim razie...jeśli ojciec Manuela jest moim ojcem...to znaczy...że...że jestem twoją siostrą...-powiedziała Lusesita, z trudem powstrzymując łzy...czuła że jej serce pęka...Znowu go utraciła, swojego amiga...
-Niezupełnie Lusesito...bo widzisz jestem bratem bliźniakiem Manuela, jego mama jest moja mamą,..ale nie mamy wspólnego ojca...nasza matka miała kiedyś romans z kierowcą dyliżansu, i on jest moim prawdziwym ojcem...tak więc, twój ojciec nie jest moim ojcem, a moja matka nie jest twoja matką...nie jesteśmy w żaden sposób spokrewnieni, Lusesito.... - wyszeptał, a na jego wysmukłej twarzy pojawił się bezpruderyjny uśmiech.....
cdn.

środa, 15 lutego 2012

Odcinek 7

W poprzednim odcinku: Lusesita dowiedziała się, że jest siostrą Manuela...

Lusesita doznała ciężkiego szoku. Nogi się pod nią ugięły. Ręce zaczęły drżeć...
"On moim bratem...Nie...to nie może być..."-pomyślała Lusesita.
I nagle do pokoju wkroczył Manuel.
-Wszystko słyszałem! To nie może być prawda! Chcecie nas rozłączyć! Ale ja nie pozwolę!!! -krzyknął Manuel, po czym wybiegł z hacjendy. Biegł ile sił w nogach, wciąż przed siebie. Biegł i biegł. Lusesita wybiegła za nim, zupełnie nierozumiejąc gdzie i po co on biegnie:
-Manuelu!!! Wracaj!!! Manuelu!!! Bracie!!!- krzyczała.
I nagle słychać było dwa strzały. Manuel upadł. Lusesita podbiegła do niego, cała drżąc. Chwyciła go w swoje ramiona. Manuel był ranny.
-Manuelu...kochany...nie umieraj...
-Ach Lusesito...- wyszeptał Manuel, po czym nie wydusił już z siebie żadnego słowa...

Umarł w jej ramionach....
Lusesita bardzo rozpaczała po śmierci Manuela. Jej serce opanował głęboki, nie dający się opisać żal...Smutek zakłębił się w jej głowie na dobre. Nie mogła się z tym pogodzić. Kto mógł go zabić? Z jakiego powodu?
Minęło niecałe pół roku. Lusesita nie pracowała już u państwa Gonzalesów. To byłoby dla niej zbyt ciężkie przeżycie. Dom pełen wspomnień, pełen jego, pełen ich miłości...nawet Don Angelo czytający przed kominkiem swoją gazetę przypominał jej Manuela (a należy tu zaznaczyć iż nie był on tak przystojny i umięśniony jak Manuel).

Pewnej upalnej nocy Lusesita wybrała się nad jezioro, tam gdzie pierwszy raz pocałował ją Manuel. Noc była gwieździsta. Wokoło unosił się zapach cykorii. Dookoła rozwijały się tulipany w tulejkach. I w ogóle, strasznie romantycznie było. Lusesita szła brzegiem jeziora wspominając wszystkie chwile spędzone z Manuelem. Tak bardzo jej go było brak.
"Ach...tak bardzo jest mi go brak...."-myślała Lusesita.-„...co by było gdyby on tu był....”
I w tym momencie Lusesita zobaczyła ponętna sylwetkę - mężczyzny, idącego w jej stronę.
"Zapewne ktoś wybrał się na spacer, podejdę, przywitam się"- pomyślała Lusesita. I tak tez zrobiła. Podeszła i zagadała do nieznajomego który był obrócony tyłem do niej:
-Dobry wieczór! Ładną noc dzisiaj mamy...
Nieznajomy odwrócił się w jej stronę. Serce Lusesity zaczęło bić szybciej.
-Ty...ale...ale...jak to?...Ty żyjesz???!!! Manuelu.....!!!
cdn

niedziela, 12 lutego 2012

Odcinek 6

W poprzednim odcinku: Manuel i Lusesita postanawiają się pobrać...

Manuel długo myślał o swojej decyzji. Zastanawiał się jak ma powiedzieć Andrei, że zrywa zaręczyny. Wiedział, że czynem tym zrani ją bardzo dogłębnie. Wkrótce Andrea wyjechała za granicę na kilka dni. Korzystając z tej dogodnej okazji Manuel, postanowił ogłosić swojej rodzinie, że pragnie ożenić się z Lusesitą.
Gdy nadszedł wieczór kolacji na której miał to zrobić, cała jego rodzina wraz z Don Angelo zjawiła się w salonie.
-Czy to dobry pomysł - mówić im o tym teraz? -zapytała Lusesita, gdy wchodziła z Manuelem do salonu, w którym czekała na nich cała jego rodzina.
-Teraz albo nigdy, kochanie! -powiedział Manuel.
Weszli więc do salonu. Wszystkie oczy zwróciły się w ich kierunku. Serce Lusesity zaczęło bić coraz mocniej. Nogi zaczęły się pod nią trząść.
-Yyy..Korzystając z okazji, że jesteście tu wszyscy chciałem coś ogłosić...znaczy...yyy....-zaczął Manuel.
-Mam nadzieje że to coś ważnego! -powiedziała matka Manuela, Donia Carmelita Lukresyja.
-Nie rozumiem, po co zebrałeś nas tu wszystkich Manuelu...-rzekł ojciec Manuela, Don Gabryjel -znany wytwórca dziubdziołków do sznurówek.
-Bo...yyy...ja...chciałem...yyy...powiedzieć...Żenię się z Lusesitą!!! -wykrzyczał wreszcie Manuel.
-Ale jak to?! Z tą SŁUŻĄCĄ?! Nie zgadzam się! Po moim trupie!! Czyś Ty oczadział?! -krzyczała Donia Carmalita jak oszalała i udała się do swej sypialni, nie czekając na słowa wyjaśnienia.
-Lusesito...chciałbym z Tobą porozmawiać w cztery oczy! To ważne! -powiedział Don Gabryjel. Lusesita zgodziła się pokornie i udała się wraz z ojcem Manuela do jego gabinetu.
-Lusesito...nie możesz wyjść za Manuela...-powiedział Don Gabryjel po krótkim milczeniu. W oczach Lusesity pojawiły się łzy.
- A to niby czemu? Przecież to że jestem biedna nie znaczy że...
-Nie o to chodzi...nie możesz za niego wyjść bo....Widzisz, mój stryjeczny brat od strony babki ojca ciotki mojego szwagra był ojcem kuzynki wujka dziadka mojego teścia który z kolei był kuzynem siostry babci ciotki od strony matki. I miał on romans z siostrą wujka ciotki stryjecznego brata babki ojca mojego dziadka, która z kolei była kuzynką brata dziadka mojego kuzyna od strony ojca. A potem zaręczył się i ożenił z ciotką brata stryjka babki wujka mojego kuzyna od strony ojca....a jak ona umarła to miał romans z kuzynką siostry wujka mojego stryjecznego brata od strony matki kuzyna, który z kolei był bratem szwagra męża ciotki mojej babki od strony matki i widzisz Lusesito z tego wynika...że jesteś...siostrą Manuela...
cdn.

czwartek, 9 lutego 2012

Odcinek 5

W poprzednim odcinku: Manuel wyznał miłość Lusesicie.

Lusesita długo nie mogła uwierzyć w to co powiedział jej Manuel.
"Czy on naprawdę mnie kocha? Przecież ma narzeczoną!"- myślała Lusesita.- "Czy mówił prawdę? Czy jego słowa nie są tylko pustymi słowami?". Tyle zapytań kłębiło się w głowie Lusesity. Nie chciała się przyznać sama przed sobą, że ona także kochała Manuela. Pierwszy raz czuła coś takiego. Ale czy jednak to uczucie można nazwać prawdziwą miłością? Czy nie jest to tylko niewinne zauroczenie? Lusesita codziennie śniła o Manuelu. Pojawiał się on w jej snach jako książę na białym rumaku, a czasem także jako grzyb i pucybut. Lusesita chciała myśleć, że to co powiedział Manuel jest prawdą. Bała się jednak że to może być to tylko sen, bajka, jedna nic nieznacząca chwila...moment...Poza tym Lusesita i Manuel pochodzili z zupełnie innych światów - on bogaty, ona biedna. A jeszcze na dodatek Andrea. Co będzie z nią? Przecież ona jest zaręczona z Manuelem.
"Głupia lafirynda!" - myślała Lusesita - "A może Manuel zechce wymienić jednak Andreę na mnie i będziemy razem...ach..."
Manuel również przechodził dziwne przemiany wewnętrzne. Ustosunkował się już do myśli, że chciałby być z Lusesitą i tylko z nią. Marzył o niej, śnił o niej i w ogóle dużo rzeczy robił o niej..czuł tzw. motylki w brzuchu na jej widok.
Pewnego dnia Manuel poszedł samotnie nad jezioro, ponieważ chciał odtworzyć sobie w myśli ostatnie chwile spędzone z Lusesitą. Po drodze zobaczył, że Don Angelo wrócił znów na swój fotel przy kominku, aby dalej czytać gazetę. Natomiast nad jeziorem Manuel spostrzegł Lusesitę. .Ona przestraszyła się na jego widok.
-Lusesito!!! Ja tak dłużej nie mogę! Nie wiem co z nami będzie...czy ty mnie kochasz? -powiedział Manuel po chwili milczenia.
-Ach...Manuelu....-odpowiedziała Lusesita
-Lusesito....kochana....no kochasz mnie? Jeśli tak to będziemy razem, a jeśli jednak mnie odrzucisz wiedz że zranisz moje serce tak dogłębnie, tak okrutnie!
-Manuelu...kocham Cię bardzo...najbardziej na świecie...chciałabym być zawsze z Tobą...gotować ci burito na śniadanie, prać twoje brudne skarpetki, sprzątać całą twoją hacjendę tylko dla Ciebie....
-Oh...Lusesito...jeszcze nikt tak pięknie nie wyznał mi miłości jak ty! Chociaż chodziłem już z Luz Marią, Palomą, Huanitą,Klarisą, Gabryjelą, Milagros,Teresą, Maritą, Anheliką, Dolores, Luisą, Wiktorią, Bianką, Andreą no i z jej matką, siostrą, ciotką, babką, kuzynką, siostrzenicą a także z jej bratem  Luisem Fernando (ale to już inna historia)...ach Lusesito - już na zawsze będziemy razem!
-A co będzie z Andreą, Manuelu?
-Jutro na kolacji.. zerwę zaręczyny z Andreą i powiem mojej rodzinie, że ożenię się z tobą....
cdn.

wtorek, 7 lutego 2012

Odcinek 4

W poprzednim odcinku: Lusesita poznała narzeczoną Manuela

Lusesita bardzo lubiła swoją nową pracę. Wszyscy byli dla niej bardzo mili. Zaprzyjaźniła się z Karmelitem, który po pewnym czasie, stał się powiernikiem wszelkich jej sekretów. Nareszcie zarabiała pieniądze, które pomagały nie tylko jej, ale także całej licznej rodzinie. Poza tym Lusesita była bliżej swego wyśnionego, wymarzonego amigo - Manuela. On również czuł zadowolenie z obecności Lusesity. Wzbudzała ona w nim falę dzikiej euforii, której nie mógł w sobie opanować. Jedyną przeszkodą na drodze do ich szczęścia była Andrea. To ona, zawsze przeszkadzała w ich rozmowach. Nie odchodziła od Manuela, nawet na krok.
W pewien  letni, gorący wieczór Manuel postanowił pójść samotnie na spacer. Noc była piękna. Księżyc świecił promieniście na bezchmurnym niebie. Wokół niego roztaczały się ogromne konstelacje gwiazd, połyskujących i mrugających co chwilę. Manuel postanowił iść nad jezioro.
"Jaka piękna noc" -pomyślał Manuel. W pewnej chwili usłyszał szelest i w tym samym momencie dostrzegł, że to Don Angelo przechadza się brzegiem jeziora, po czym znika w gęstwinie topoli rosnących opodal. Manuel postanowił, więc nadal nieprzerwanie kontemplować nad pięknem otaczającej go przyrody w samotności. Po chwili jednak odwrócił się i spostrzegł w oddali Lusesitę, podążającą  także w stronę owego jeziora.
-Witaj Lusesito! - krzyknął Manuel. Lusesita dostrzegła go i odpowiedziała:
-O! Manuel...nie wiedziałam ze Ty tu...
-Lusesito! Chciałbym o czymś z Tobą porozmawiać...
W jednej chwili serce Lusesity zaczęło bić coraz szybciej.
-Pamiętasz może nasze pierwsze spotkanie...Wtedy...zgubiłaś beret...taki różowy...i ja go znalazłem...- wyszeptał Manuel, nie spuszczając z niej swojego gorącego, latynoskiego wzroku.
-Och..masz mój beret!!! A ja tak się o niego martwiłam...
-Tak, mam go, i uważam, że jest przepiękny! Zresztą tak jak...Ty, Lusesito!!! - powiedział Manuel dotykając delikatnie jej ręki.
-Och, Manuelu...a oddasz mi go? - zapytała Lusesita, a na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec.
-Tak Lusesito! Oddam...dla Ciebie oddałbym wszystko, oddałbym nawet całe swoje życie!
Manuel dotknął delikatnie twarzy Lusesity. Zbliżył swoje usta do jej ust. Ona odwzajemniła to gorącym pocałunkiem. Serce biło jej jak oszalałe. Nagle, odsunęła się jednak od niego i krzyknęła:
-Manuelu!!! Nie możemy! Ty masz narzeczoną!!!
-Lusesito!!! Ale...ale ja Cię kocham!!!
Lecz nie zdążył, bo Lusesita uciekła w blasku pełni księżyca...
cdn

niedziela, 5 lutego 2012

Odcinek 3


W poprzednim odcinku: Lusesita znalazła amigo, który miał jej beret...

Młodzieniec, który właśnie wkroczył do hacjendy był młody, przystojny i nadzwyczaj gibki. Miał ciemne  włosy oraz błękitne niczym morze, oczy. Jego ponętny wzrok oczarował Lusesitę.
-Dzień dobry paniczu! - powiedział kamerdyner, lecz chłopak, chyba nie dosłyszał. Stał z otwartymi ze zdziwienia ustami i patrzył na Lusesitę namiętnym i gorącym, latynoskim wzrokiem. Dopiero po chwili odezwał się:
-Witaj Karmelito! Chyba mamy gościa...
-O tak! To nasza nowa sprzątaczka, paniczu...
-Lusesita Maria Huanita Rodriges dela Rejes - powiedziała pospiesznie Lusesita.
- Manuel Louis Fernando Esteban Rodrigo Gonzales! - odpowiedział Manuel jeszcze bardziej pospiesznie i delikatnie dotknął ręki Lusesity. Ona odwzajemniła jego uścisk równie nieśmiałym dotykiem. Patrzył na nią ogniście, a ona popatrzyła w te jego gorące oczy. Nie spuszczali z siebie wzroku. On upajał się jej widokiem równie zachłannie, co i namiętnie. Dla niej cały świat przestał istnieć. Liczyła się tylko ta jedna chwila, ten moment, to jedno spojrzenie w oczy, ten jeden uścisk dłoni. Dotyk, który był zarazem delikatny, ale na tyle mocny by odcisnąć bezgraniczne piętno na ich odwiecznych marzeniach. Tak gorący, że nie sposób tego opisać. Tak ognisty, a zarazem bezpruderyjnie szalony. Jego oczy zaczęły błądzić po jej wysmukłej sylwetce, po jej namiętnych czerwonych ustach i niewinnych śnieżnobiałych policzkach. Ona zaś patrzyła na jego wspaniałe, muskularne ciało, a wkrótce udało jej się zagłębić w morzu jego przecudnych i niezwykłych oczu. Serce Lusesity zaczęło bić coraz mocniej. Manuel chciał coś powiedzieć, lecz nie był w stanie wydusić z siebie słowa.
Nagle w jednym momencie ich cudowne doznania przerwał trzask zamykających się drzwi frontowych. Do hacjendy wszedł Don Angelo, a za nim młoda i pewna siebie kobieta. Don Angelo nic nie mówiąc, usiadł przy kominku, na wielkim czerwonym fotelu i zaczął czytać gazetę, natomiast niewiasta podeszła do Manuela i objęła go w pół. On najwidoczniej speszył się ponieważ spuścił wzrok i po chwili powiedział:
-Lusesito, a to Andrea Anchelika Gloryja Guadalupe dela Carlo...moja narzeczona...
cdn.

czwartek, 2 lutego 2012

Odcinek 2


W poprzednim odcinku: Lusesita zgubiła beret...

Lusesita dotarła do swojej hacjendy - a tam czekały już na nią ziemniaki do obierania. Pospiesznie zabrała się do pracy. Po ugotowaniu burito dla rodziny, zajrzała do siateczki z Biedronka's, aby wziąć nowo wydziergany beret i wyczochrać go, przed oddaniem w ręce mamy. Wtedy też spostrzegła, iż siateczka jest pusta! Lusesicie zrobiło się bardzo przykro.
"Ale mi przykro!" - pomyślała Lusesita- "Zgubiłam beret! I co teraz będzie?!"
Mijały dni i tygodnie, a Lusesita nadal nie odnalazła swojej zguby. Była bardzo smutna -  w końcu pracowała nad nim przez ostatnie miesiące! Do jego wydziergania użyła bardzo drogiej, różowej włóczki, a na samym jego czubku zrobiła specjalną, małą antenkę - dla nadania beretowi wystrzałowego, oryginalnego kształtu. Chciała bowiem, aby mama miała wyjątkowy beret, taki o jakim śnią wszystkie mieszkanki Saint Pueblo! Lusesita nie wiedziała co ma zrobić. Jej marzeniem, było sprawić mamie przyjemność, ale zarazem nie miała już pieniędzy na nową, piękną, różową włóczkę. 
Postanowiła zwrócić się o pomoc do Don Rydzykasa - był on bowiem bardzo poczciwym człowiekiem, który zawsze umiał dobrze doradzić. Don Rydzykas, jako iż wiedział dokładnie, kto daje najwięcej pesos na składkę co tydzień, poprosił najbogatszego mieszkańca Saint Pueblo, aby zatrudnił Lusesitę. Jako, że nie posiadała ona za wiele zdolności - a nawet można by rzec, że oprócz dziergania beretów nic jej nie wychodziło - Don Rydzykas zaproponował  jej posadę służącej w pewnej hacjendzie. Było to ranczo znanego na całym świecie, bogatego producenta dziubdziołków do sznurówek. Lusesita bardzo ucieszyła się z tej propozycji i już następnego dnia  poszła do swojej nowej pracy. 
Hacjenda w której miała sprzątać była ogromna i bardzo piękna. Lusesita zapukała cichutko do drzwi wejściowych. Otworzył jej mężczyzna w podeszłym wieku, ubrany we frak- zapewne kamerdyner. Lusesita weszła do środka. Ogrom i przepych panujący wewnątrz, wywołał u niej piorunujące wrażenie. Na ścianach pokrytych złotym brokatem, wisiały niezliczone poroża buhajów rozpłodowych, na komodzie stały figurki brata Pita - popularnego mnicha buddyjskiego-wykonane z chińskiej porcelany, ale i tak największą uwagę przykuwały obrazy słynnych malarzy, takich jak Paint, CorelDraw czy też Rysio z "Klanu". Lusesita wraz z kamerdynerem spacerowała po hacjendzie i zapoznawała się z każdym kątem, w którym przyjdzie jej teraz sprzątać. Nie mogła ona uwierzyć, że ktoś może mieć tak piękny dom.
-Ale tu wszystko takie piękne! -powiedziała Lusesita.
Nagle usłyszała stukot nadjeżdżającego pod hacjendę dyliżansu.
-O! To zapewne syn pana domu - Manuel Louis Fernando Esteban Rodrigo Gonzales! -powiedział kamerdyner.
 I w tym samym momencie drzwi frontowe otworzyły się, a w nich, stanął młody, przystojny i gibki mężczyzna.
"Boshe!" -pomyślała Lusesita- "O Dżizus! To ON!!!"
cdn.