wtorek, 31 stycznia 2012

Odcinek 1


Za górami, za lasami, w odległym maleńkim miasteczku zwanym Saint Pueblo, w pewnej hacjendzie na skraju lasu, mieszkała młoda, nawet niebrzydka, ale za to całkiem uboga dziewczyna - Lusesita Maria Huanita Rodriges dela Rejes. Jej życie upływało spokojnie oraz błogo. Codziennie pomagała rodzicom w uprawie roli a także zajmowała się swoim licznym rodzeństwem, miała ona bowiem 9 braci i 8 sióstr, a także jednego kota.
Kiedy Lusesita wstawała rano, zawsze patrzyła w okno odsłaniające przed nią wszelkie uroki Saint Pueblo. Wsłuchując się w stukot kół odjeżdżających dyliżansów Lusesita marzyła o cudownej miłości - o wielkim ranczo i bogatym amigo!
Pewnego dnia Lusesita jak co dzień szła na spotkanie Kółka Przyjaciół Radia Mam-ryja, gdzie wraz z przyjaciółkami dziergała na drutach berety. Jak zawsze i tym razem Lusesita wdała się w rozmowę z przełożonym całego kółka - Don Rydzykasem - na temat znaczącej roli rozwoju medycyny naturalnej na przemiany zachodzące w rolnictwie oraz o wpływie becikowego na kształtowanie się infrastruktury państwowej.
Po skończonym spotkaniu KPRM, Lusesita zapakowała w siateczkę prosto z Biedronka's nowy beret, który właśnie skończyła dziergać dla mamy i ruszyła w powrotną drogę do swojej hacjendy. Szła wolnym krokiem jak zwykle i podziwiała romantyczne widoki roztaczające się nad ulicami Saint Pueblo...
Nagle Lusesita przypomniała sobie, że obiecała pomóc tacie podczas skrobania ziemniaków na burito dla rodzeństwa, przyspieszyła więc kroku i wtem, napotkała na swej drodze przeszkodę - nierówną płytę chodnikową, której nie zdążono wymienić jeszcze przed Euro 2012! Potknęła się i wpadła wprost na pewnego młodego amiga, a z siateczki niespodziewanie wypadł jej beret. Amigo pomógł jej wstać. Lusesita popatrzyła w jego oczy.
"O Boshe! Dżizus! To on....mój amigo!!!"- pomyślała Lusesita. Amigo podniósł beret:
-Piękny beret! - powiedział młodzieniec. Lusesita patrzyła wciąż w jego oczy. Kryła się w nich taka tajemnicza dzikość i już trochę mniej tajemnicza namiętność. Po chwili jednak przypomniała sobie, że miała iść do domu skrobać ziemniaki. W jednej chwili zerwała się i pobiegła w stronę hacjendy.
-Ej zaczekaj.....a beret? Zapomniałaś...beretu...
Lecz nie zdążył bo Lusesita znikła w gęstwinie przejeżdżających dyliżansów...
cdn.