W poprzednim
odcinku: Lusesita zgubiła
beret...
Lusesita dotarła do swojej hacjendy - a tam czekały już na nią ziemniaki do obierania. Pospiesznie zabrała się do pracy. Po ugotowaniu burito dla rodziny, zajrzała do siateczki z Biedronka's, aby wziąć nowo wydziergany beret i wyczochrać go, przed oddaniem w ręce mamy. Wtedy też spostrzegła, iż siateczka jest pusta! Lusesicie zrobiło się bardzo przykro.
"Ale mi przykro!" - pomyślała Lusesita- "Zgubiłam beret! I co teraz będzie?!"
Mijały dni i tygodnie, a Lusesita nadal nie odnalazła swojej zguby. Była bardzo smutna - w końcu pracowała nad nim przez ostatnie miesiące! Do jego wydziergania użyła bardzo drogiej, różowej włóczki, a na samym jego czubku zrobiła specjalną, małą antenkę - dla nadania beretowi wystrzałowego, oryginalnego kształtu. Chciała bowiem, aby mama miała wyjątkowy beret, taki o jakim śnią wszystkie mieszkanki Saint Pueblo! Lusesita nie wiedziała co ma zrobić. Jej marzeniem, było sprawić mamie przyjemność, ale zarazem nie miała już pieniędzy na nową, piękną, różową włóczkę.
Lusesita dotarła do swojej hacjendy - a tam czekały już na nią ziemniaki do obierania. Pospiesznie zabrała się do pracy. Po ugotowaniu burito dla rodziny, zajrzała do siateczki z Biedronka's, aby wziąć nowo wydziergany beret i wyczochrać go, przed oddaniem w ręce mamy. Wtedy też spostrzegła, iż siateczka jest pusta! Lusesicie zrobiło się bardzo przykro.
"Ale mi przykro!" - pomyślała Lusesita- "Zgubiłam beret! I co teraz będzie?!"
Mijały dni i tygodnie, a Lusesita nadal nie odnalazła swojej zguby. Była bardzo smutna - w końcu pracowała nad nim przez ostatnie miesiące! Do jego wydziergania użyła bardzo drogiej, różowej włóczki, a na samym jego czubku zrobiła specjalną, małą antenkę - dla nadania beretowi wystrzałowego, oryginalnego kształtu. Chciała bowiem, aby mama miała wyjątkowy beret, taki o jakim śnią wszystkie mieszkanki Saint Pueblo! Lusesita nie wiedziała co ma zrobić. Jej marzeniem, było sprawić mamie przyjemność, ale zarazem nie miała już pieniędzy na nową, piękną, różową włóczkę.
Postanowiła zwrócić się o pomoc do Don Rydzykasa - był on bowiem bardzo poczciwym człowiekiem, który zawsze umiał dobrze doradzić. Don Rydzykas, jako iż wiedział dokładnie, kto daje najwięcej pesos na składkę co tydzień, poprosił najbogatszego mieszkańca Saint Pueblo, aby zatrudnił Lusesitę. Jako, że nie posiadała ona za wiele zdolności - a nawet można by rzec, że oprócz dziergania beretów nic jej nie wychodziło - Don Rydzykas zaproponował jej posadę służącej w pewnej hacjendzie. Było to ranczo znanego na całym świecie, bogatego producenta
dziubdziołków do sznurówek. Lusesita bardzo ucieszyła się z tej propozycji i już następnego dnia poszła do swojej
nowej pracy.
Hacjenda w której miała sprzątać była ogromna i bardzo piękna. Lusesita zapukała
cichutko do drzwi wejściowych. Otworzył jej mężczyzna w podeszłym wieku, ubrany
we frak- zapewne kamerdyner. Lusesita weszła do środka. Ogrom i przepych
panujący wewnątrz, wywołał u niej piorunujące wrażenie. Na ścianach pokrytych złotym brokatem, wisiały niezliczone poroża buhajów rozpłodowych, na komodzie stały figurki brata Pita - popularnego mnicha buddyjskiego-wykonane z chińskiej porcelany, ale i tak największą uwagę przykuwały obrazy słynnych malarzy, takich jak Paint, CorelDraw czy też Rysio z "Klanu". Lusesita wraz z
kamerdynerem spacerowała po hacjendzie i zapoznawała się z każdym kątem, w
którym przyjdzie jej teraz sprzątać. Nie mogła ona uwierzyć, że ktoś może
mieć tak piękny dom.
-Ale tu wszystko takie piękne! -powiedziała Lusesita.
-Ale tu wszystko takie piękne! -powiedziała Lusesita.
Nagle usłyszała stukot
nadjeżdżającego pod hacjendę dyliżansu.
-O! To zapewne syn pana domu - Manuel Louis Fernando Esteban Rodrigo Gonzales! -powiedział kamerdyner.
I w tym samym momencie drzwi frontowe otworzyły się, a w nich, stanął młody, przystojny i gibki mężczyzna.
"Boshe!" -pomyślała Lusesita- "O Dżizus! To ON!!!"
cdn.
-O! To zapewne syn pana domu - Manuel Louis Fernando Esteban Rodrigo Gonzales! -powiedział kamerdyner.
I w tym samym momencie drzwi frontowe otworzyły się, a w nich, stanął młody, przystojny i gibki mężczyzna.
"Boshe!" -pomyślała Lusesita- "O Dżizus! To ON!!!"
cdn.
ale tym Paint'em to mnie rozwaliłaś :P
OdpowiedzUsuń