W poprzednim
odcinku: Lusesita poznała
narzeczoną Manuela
Lusesita bardzo lubiła swoją nową pracę. Wszyscy byli dla niej bardzo mili. Zaprzyjaźniła się z Karmelitem, który po pewnym czasie, stał się powiernikiem wszelkich jej sekretów. Nareszcie zarabiała pieniądze, które pomagały nie tylko jej, ale także całej licznej rodzinie. Poza tym Lusesita była bliżej swego wyśnionego, wymarzonego amigo - Manuela. On również czuł zadowolenie z obecności Lusesity. Wzbudzała ona w nim falę dzikiej euforii, której nie mógł w sobie opanować. Jedyną przeszkodą na drodze do ich szczęścia była Andrea. To ona, zawsze przeszkadzała w ich rozmowach. Nie odchodziła od Manuela, nawet na krok.
W pewien letni, gorący wieczór Manuel postanowił pójść samotnie na spacer. Noc była piękna. Księżyc świecił promieniście na bezchmurnym niebie. Wokół niego roztaczały się ogromne konstelacje gwiazd, połyskujących i mrugających co chwilę. Manuel postanowił iść nad jezioro.
"Jaka piękna noc" -pomyślał Manuel. W pewnej chwili usłyszał szelest i w tym samym momencie dostrzegł, że to Don Angelo przechadza się brzegiem jeziora, po czym znika w gęstwinie topoli rosnących opodal. Manuel postanowił, więc nadal nieprzerwanie kontemplować nad pięknem otaczającej go przyrody w samotności. Po chwili jednak odwrócił się i spostrzegł w oddali Lusesitę, podążającą także w stronę owego jeziora.
-Witaj Lusesito! - krzyknął Manuel. Lusesita dostrzegła go i odpowiedziała:
-O! Manuel...nie wiedziałam ze Ty tu...
-Lusesito! Chciałbym o czymś z Tobą porozmawiać...
W jednej chwili serce Lusesity zaczęło bić coraz szybciej.
-Pamiętasz może nasze pierwsze spotkanie...Wtedy...zgubiłaś beret...taki różowy...i ja go znalazłem...- wyszeptał Manuel, nie spuszczając z niej swojego gorącego, latynoskiego wzroku.
-Och..masz mój beret!!! A ja tak się o niego martwiłam...
-Tak, mam go, i uważam, że jest przepiękny! Zresztą tak jak...Ty, Lusesito!!! - powiedział Manuel dotykając delikatnie jej ręki.
-Och, Manuelu...a oddasz mi go? - zapytała Lusesita, a na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec.
-Tak Lusesito! Oddam...dla Ciebie oddałbym wszystko, oddałbym nawet całe swoje życie!
Manuel dotknął delikatnie twarzy Lusesity. Zbliżył swoje usta do jej ust. Ona odwzajemniła to gorącym pocałunkiem. Serce biło jej jak oszalałe. Nagle, odsunęła się jednak od niego i krzyknęła:
-Manuelu!!! Nie możemy! Ty masz narzeczoną!!!
-Lusesito!!! Ale...ale ja Cię kocham!!!
Lecz nie zdążył, bo Lusesita uciekła w blasku pełni księżyca...
cdn
Lusesita bardzo lubiła swoją nową pracę. Wszyscy byli dla niej bardzo mili. Zaprzyjaźniła się z Karmelitem, który po pewnym czasie, stał się powiernikiem wszelkich jej sekretów. Nareszcie zarabiała pieniądze, które pomagały nie tylko jej, ale także całej licznej rodzinie. Poza tym Lusesita była bliżej swego wyśnionego, wymarzonego amigo - Manuela. On również czuł zadowolenie z obecności Lusesity. Wzbudzała ona w nim falę dzikiej euforii, której nie mógł w sobie opanować. Jedyną przeszkodą na drodze do ich szczęścia była Andrea. To ona, zawsze przeszkadzała w ich rozmowach. Nie odchodziła od Manuela, nawet na krok.
W pewien letni, gorący wieczór Manuel postanowił pójść samotnie na spacer. Noc była piękna. Księżyc świecił promieniście na bezchmurnym niebie. Wokół niego roztaczały się ogromne konstelacje gwiazd, połyskujących i mrugających co chwilę. Manuel postanowił iść nad jezioro.
"Jaka piękna noc" -pomyślał Manuel. W pewnej chwili usłyszał szelest i w tym samym momencie dostrzegł, że to Don Angelo przechadza się brzegiem jeziora, po czym znika w gęstwinie topoli rosnących opodal. Manuel postanowił, więc nadal nieprzerwanie kontemplować nad pięknem otaczającej go przyrody w samotności. Po chwili jednak odwrócił się i spostrzegł w oddali Lusesitę, podążającą także w stronę owego jeziora.
-Witaj Lusesito! - krzyknął Manuel. Lusesita dostrzegła go i odpowiedziała:
-O! Manuel...nie wiedziałam ze Ty tu...
-Lusesito! Chciałbym o czymś z Tobą porozmawiać...
W jednej chwili serce Lusesity zaczęło bić coraz szybciej.
-Pamiętasz może nasze pierwsze spotkanie...Wtedy...zgubiłaś beret...taki różowy...i ja go znalazłem...- wyszeptał Manuel, nie spuszczając z niej swojego gorącego, latynoskiego wzroku.
-Och..masz mój beret!!! A ja tak się o niego martwiłam...
-Tak, mam go, i uważam, że jest przepiękny! Zresztą tak jak...Ty, Lusesito!!! - powiedział Manuel dotykając delikatnie jej ręki.
-Och, Manuelu...a oddasz mi go? - zapytała Lusesita, a na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec.
-Tak Lusesito! Oddam...dla Ciebie oddałbym wszystko, oddałbym nawet całe swoje życie!
Manuel dotknął delikatnie twarzy Lusesity. Zbliżył swoje usta do jej ust. Ona odwzajemniła to gorącym pocałunkiem. Serce biło jej jak oszalałe. Nagle, odsunęła się jednak od niego i krzyknęła:
-Manuelu!!! Nie możemy! Ty masz narzeczoną!!!
-Lusesito!!! Ale...ale ja Cię kocham!!!
Lecz nie zdążył, bo Lusesita uciekła w blasku pełni księżyca...
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz