W poprzednim odcinku: Lusesita spotkała brata bliźniaka Manuela...
Przenieśmy się tymczasem do centrum miasteczka, gdzie mimo iż od śmierci Manuela minęło już sporo czasu, wciąż huczało od plotek. Wszyscy w Saint Pueblo zastanawiali się, dlaczego tak poczciwy amigo jak Manuel musiał zginąć (a tak serio to wcześniejsze zabójstwa były powszechnie znane i każdy wiedział kto kiedy i gdzie będzie zamordowany - teraz lista ta niespodziewanie została zachwiana!!!).
Sprawą tą zaczęły interesować się super tajne, specjalne jednostki służb śledczych: detektyw Cher Lock-Hole oraz jego zausznik What Son. Rozpoczęli oni drobiazgowe śledztwo, z którego odkryli, że: morderca lubił gumy truskawkowe do żucia, często bywał u kosmetyczki i wiedział gdzie raki zimują. Co najdziwniejsze na samej broni, z której strzelano znaleziono mnóstwo odcisków samego....Manuela. Cała ta zbrodnia owiana była jedną wielką tajemnicą! Wszyscy żyli w strachu, chcieli w końcu znaleźć zabójcę.
Przesłuchano tysiące świadków a na podstawie ich zeznań wystosowano następujący list gończy:
"Poszukiwany - 1,89 cm wzrostu, krępej budowy, z mocnym zarostem, ubrany najprawdopodobniej w skórzane czarne spodnie oraz cieniutką bluzeczkę na ramiączkach z napisem "Who's the fuck Manuel?"-ktokolwiek widział, ktokolwiek wie jest proszony o kontakt z super tajnymi służbami, na ich super tajny numer telefonu!"
Teraz już nikt nie miał wątpliwości kogo poszukuje policja! Rysopis jak nic pasował tylko do jednej osoby zamieszkującej Saint Pueblo, a tą osobą była właśnie......Lusesita!!!
Dodatkowo detektyw Cher Lock-Hole udał się na super tajną misję - przebrany za super tajnego królika wielkanocnego pod pretekstem odszukania super tajnych jajek wielkanocnych - przeszukał dom Lusesity, gdzie znalazł zawinięte w różowy beret naboje z broni, z której zabito Manuela! Sprawa była przesądzona...
Tymczasem nad jeziorem niczego nieświadoma Lusesita wpatrywała się w oczy dopiero co poznanego Antonia. On równie namiętnie patrzył na nią. Dawno nie widział już tak fajnej laski jak ona.
-Lusesito...-wyszeptał Antonio, a jego wzrok przepełniony był dziką euforią. Lusesita chciała odpowiedzieć coś fajnego, ale tyle uczuć kłębiło się w jej głowie teraz, że sama nie wiedziała co ma powiedzieć. Czuła się szczęśliwa, że odzyskała swojego amigo, lecz z drugiej strony był to dla niej wielki szok! Postanowiła samotnie udać się do swojego domu, aby ustosunkować się do całej zaistniałej sytuacji.
-Muszę już lecieć do domu...yyy...bo...yy...zostawiłam burito na gazie...sam wiesz jak jest yyy...- powiedziała pospiesznie, i nie czekając na odpowiedź Antonia pobiegła w stronę swojej hacjendy.
-Ale Lusesito...! - krzyknął Antonio, lecz ona nie usłyszała tych słów. Biegła do swojej hacjendy, nieświadoma tego, że policja już szykuje tam na nią zasadzkę....
cdn.
emocje rosną :>
OdpowiedzUsuń