niedziela, 11 marca 2012

Odcinek 13


W poprzednim odcinku: Huan poprosił Lusesitę o rękę.....

-Ach...Huan! Nie wiem co powiedzieć- i Lusesita rzeczywiście nie wiedziała co powiedzieć. Bardzo lubiła Huana, ale czy to była miłość? Czy miłością można nazwać to, że jesteś tylko z kimś bo nie możesz być z kimś innym? Tak było w przypadku Lusesity! Czuła wielką pustkę po stracie Manuela, a następnie Antonia. Czuła się taka samotna. Wiedziała, że z Antoniem nie może być, a tak go kochała... Huan również był bliski sercu Lusesity, ale jednak nie tak bardzo jak Antonio! Dla Antonia Lusesita mogłaby porzucić cały świat a dla Huana? Tego to już nawet sama Lusesita nie wiedziała. "Hm...co zrobić? Nie chce zostać starą panną! Na Antonia też nie opyla się czekać bo ma dziecko z tą lafiryndą. A tak to przynajmniej będę miała komu berety dziergać" -pomyślała Lusesita.
-Huanie...dobrze mogę zostać twoją żoną! -powiedziała w końcu.
-Och...Lusesito nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę! Tak Cię kocham bździągwo Ty moja kochana! -wykrzyczał uradowany Huan ni w pięć ni w dziesięć.
Lusesita i Huan tworzyli bardzo ładną parę, okres ich narzeczeństwa upływał bardzo spokojnie z lekką nutką euforii. Przygotowania do ślubu już się zaczęły.
Pewnego dnia Lusesita wraz z Huanem spacerując sobie po plantacjach czterolistnych koniczynek, jak się okazało należących do Don Rydzykasa, spotkali....Antonia z Andreą.
-Witaj Lusesito!- powiedział Antonio zmieszany.
-Witaj Antonio!- powiedziała Lusesita patrząc prosto w jego oczy.
-Spacerujesz sobie? -zapytał Antonio chcą ponownie usłyszeć cudowny głos Lusesity.
-No tak jakoś... -Lusesita popatrzyła na Andreę, w jej oczach widać  było dumę i nienawiść- spaceruje z.... narzeczonym!- dokończyła.
-Z.....narzeczonym?!- powtórzył nie dowierzając Antonio. Jego serce zostało rozdarte w jednym momencie. Był zdruzgotany. Jego ukochana Lusesita wychodzi za mąż za innego faceta. Jak ona mogła?!
-To ja jestem ten narzeczony!- powiedział Huan znowu ni w pięć ni w dziesięć.
-Wiem! Przecież widzę!- powiedział Antonio, ze złością w głosie.
Nagle niespodziewanie nie wiadomo skąd pojawił się Don Gabryjel Gonzales(od autora: jakby ktoś nie pamiętał to ojciec Manuela, a także i Lusesity).Andrea bardzo dziwnie się zmieszała.
-Yyy...chodźmy już...Antonio!!! -powiedziała pospiesznie.
-Eee...nie... zostaniemy chwile.. - odrzekł Antonio, chcąc wyjaśnić z Lusesitą sprawę nowego narzeczonego.
-Tak zostańcie! Mam wam coś ważnego do powiedzenia! Coś co zmieni wasze dotychczasowe życie! Musicie wiedzieć, że dziecko które nosi Andrea...nie jest dzieckiem Antonia! Ojcem dziecka jest....
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz