W poprzednim
odcinku: Lusesita pocałowała
Antonia...
Dla Antonia, cały świat, na chwilę przestał istnieć. Liczyła się tylko ta chwila, ten moment zapomnienia. Chwila, której się nie spodziewał. Nie przypuszczał nawet, że Lusesita będzie znowu z nim.
Dla Antonia, cały świat, na chwilę przestał istnieć. Liczyła się tylko ta chwila, ten moment zapomnienia. Chwila, której się nie spodziewał. Nie przypuszczał nawet, że Lusesita będzie znowu z nim.
Lusesita
czuła się podobnie. Jej serce biło coraz mocniej.
-Ach! Kochana! A jednak mnie poznajesz?! - wyszeptał Antonio.
-Antonio...-wyszeptała Lusesita.
-Cóż to oznacza Lusesito? -zapytał.
-A co ma oznaczać, Antonio? -powiedziała.
-To ty mi powinnaś odpowiedzieć, Lusesito!
-A muszę, Antonio?
-Nie musisz, ale chciałbym żebyś powiedziała...Lusesito...
-To Ci odpowiem Antonio...
-To powiedz, Lusesito....
-Tak więc, Antonio...
-Słucham, Lusesito....
-Wszystko sobie przypomniałam, Antonio...
-Kocham Cie Lusesito....
Od tego zdarzenia minęło kilka dni. Lusesita zerwała z Huanem, który wcale się tym nie zasmucił, ponieważ Lusesita nie bardzo lubiła jego różowy sufit, a on nie wyobrażał sobie życia bez niego. Razem z Antoniem zaplanowali swój ślub. Przygotowania szły pomyślnie. Wszystko układało się należycie.
Pewnego, słonecznego pięknego dnia Lusesita i Antonio wybrali się po sukienkę ślubną. Lusesita przymierzała po kolei wszystkie suknie i nie mogła się zdecydować.
-Antonio, sądzisz, że w tej wyglądam ładnie? -zapytała Lusesita, przymierzając 94 sukienkę.
-Tak, kochanie, wyglądasz przecudnie! - odpowiedział po raz 94 znudzony Antonio.
-Oj dziubku! Kłamiesz chyba mi coś tutaj! Na pewno wyglądam grubo! -powiedziała po raz 94 Lusesita, i wzięła do mierzenia 95 sukienkę. Robiąc to, Lusesita nieumyślnie odwróciła się, potrącając przypadkiem pewną, młodą, ładną i gibką dziewczynę.
-O przepraszam panią!- powiedziała Lusesita, podnosząc sukienkę, którą upuściła.
-Nic się nie stało...Antonio?! Kochany! Co Ty tu robisz?! - wykrzyczała nieznajoma, rzucajac się w ramiona Antonia, po czym przywitała go gorącym, namiętnym pocałunkiem...
cdn.
-Ach! Kochana! A jednak mnie poznajesz?! - wyszeptał Antonio.
-Antonio...-wyszeptała Lusesita.
-Cóż to oznacza Lusesito? -zapytał.
-A co ma oznaczać, Antonio? -powiedziała.
-To ty mi powinnaś odpowiedzieć, Lusesito!
-A muszę, Antonio?
-Nie musisz, ale chciałbym żebyś powiedziała...Lusesito...
-To Ci odpowiem Antonio...
-To powiedz, Lusesito....
-Tak więc, Antonio...
-Słucham, Lusesito....
-Wszystko sobie przypomniałam, Antonio...
-Kocham Cie Lusesito....
Od tego zdarzenia minęło kilka dni. Lusesita zerwała z Huanem, który wcale się tym nie zasmucił, ponieważ Lusesita nie bardzo lubiła jego różowy sufit, a on nie wyobrażał sobie życia bez niego. Razem z Antoniem zaplanowali swój ślub. Przygotowania szły pomyślnie. Wszystko układało się należycie.
Pewnego, słonecznego pięknego dnia Lusesita i Antonio wybrali się po sukienkę ślubną. Lusesita przymierzała po kolei wszystkie suknie i nie mogła się zdecydować.
-Antonio, sądzisz, że w tej wyglądam ładnie? -zapytała Lusesita, przymierzając 94 sukienkę.
-Tak, kochanie, wyglądasz przecudnie! - odpowiedział po raz 94 znudzony Antonio.
-Oj dziubku! Kłamiesz chyba mi coś tutaj! Na pewno wyglądam grubo! -powiedziała po raz 94 Lusesita, i wzięła do mierzenia 95 sukienkę. Robiąc to, Lusesita nieumyślnie odwróciła się, potrącając przypadkiem pewną, młodą, ładną i gibką dziewczynę.
-O przepraszam panią!- powiedziała Lusesita, podnosząc sukienkę, którą upuściła.
-Nic się nie stało...Antonio?! Kochany! Co Ty tu robisz?! - wykrzyczała nieznajoma, rzucajac się w ramiona Antonia, po czym przywitała go gorącym, namiętnym pocałunkiem...
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz